Na 2900m dotarliśmy kolejka,tam na morenie rozbiliśmy z kolegą namiot.Wyjście koło 6-tej było mega zimno i szliśmy zaraz po świeżym opadzie. Droga normalna na Piz Palu miała założony ślad niemniej przejście przez lodowiec polegało na przeciskaniu szczelinami w lodowcu i wspinaniem przez jej krawędzie a nie jak to najczęściej wygląda omijaniu ich :D po dwóch godzinach odbijamy w kierunku naszej drogi, torujemy w śniegu po kolana czasem po pas.Początek drogi jest śnieżno firnowy tak pokonujemy ok 200 m przewyższenia potem robi sie twardo,nachylenie do 60 stopni - asekurujemy na sztywno 5 wyciągów na całą długość liny. Ostatni wyciąg jest dość kłopotliwy - żeby dokopać sie do lodu pod śrubę trzeba zdjąć do 30 cm firnu a pod grania jeszcze głębiej. Docieramy do grani. Tutaj jest twardo i wszystko siada nachylenie ok 45 stopni,ściągamy się z ciała 3 długości liny i docieramy do zachodniego wierzchołka.Dalej idziemy do wierzchołka głównego bardzo ostra lufiasta granią śnieżna. Zejście droga normalna. całość akcji ponad 15h