Długo można by pisać o tej drodze..chyba największa przygoda wyjazdu. Ściana, która znajdowała się rzut beretem od naszego domu, wydawała się łatwa i przystępna, jednak zatrzymała nas na dłużej. Pod szczytem byliśmy chwilę przed zmrokiem. Ze względu na szczątkowy opis zejścia i trudności z odnalezieniem drogi powrotnej do kanionu postanawiamy kiblować pod szczytem. Następnego dnia rano wchodzimy na wierzchołek dwójkowym terenem, a następnie rozpoczynamy zejście, które było nieewidentne, czujne. Podczas zejścia wykonujemy 6 zjazdów z uch skalnych, bloków itp. i w końcu około południa lokalnego czasu po blisko 30 h akcji jesteśmy z powrotem w wiosce. Łączność radiowa z bazą była nieoceniona :) Dzięki za wsparcie!