Niestety, na pierwszym (kluczowym) wyciągu zastałem mokrą rysę w zacięciu. Zastanawiałem się czy nie odpuścić drogi i wrócić w lepszych warunkach, ale coś mi nie pozwalało na wycofa i postanowiłem mimo wszystko zawalczyć. Podczas pierwszej próby wypłynąłem lewą ręką z rysy gdy pozostał mi tylko jeden ruch do dobrej, suchej krawądy. Lot skutecznie wyłapał mały friend, Grzesiek opuścił mnie na dół i po krótkim odpoczynku naparłem raz jeszcze, tym razem puściło bez większych problemów. Problemy natomiast pojawiły się znów na 3 wyciągu - Rysa Marcisza zalana. Wybraliśmy sąsiedni wariant wyjściowy "Bumerang", niby troszkę trudniejszy, ale biegnie płytami (4 spity), a końcowa rysy nie była już problematyczna. Bardzo ładna droga, na sucho z pewnością znacznie przyjemniejsza.