Zespół w cztero-osobowym składzie, w parach: Grzegorz i Edyta oraz Ewa i Karol przeszedł cztery wyciągi na drodze Orłowskiego. Na pierwszym wyciągu mimo ładnej pogody ręce przymarzały do skały. Wyżej skała była już nieco cieplejsza. Na szczycie Mnicha tłocznie ;)
Nawigacja w skale i prowadzenie pierwszej liny spoczęła na barkach Grzegorza, asekurowanego przez Edytę. Drugiej parze było już łatwo prowadzić wyciągi śladami członków zespołu.
Warunki na Mnichu idealne. Nawet głęboko w kominku Orłowskiego sucho. Na podejściu trzeba było przejść w jednym tylko miejscu 6 metrów po śniegu. Poszliśmy wariantem Siekierskiego. Na całej drodze komfortowo wszystko siada. Nie ma ekspozycji. Stany obite w bardzo wygodnych miejscach. Wszędzie lito. Jedynym mankamentem może być tłok na tej drodze. Droga dobra na początki w górach.
Ja prowadze zacięcie, Migasek idzie w komin. Na 3-cim wyciągu tuż przed Górnymi Półkami uciekam w lewo gdyż wydaje mi się że "tam to nie bo za łatwo" :) (w czym jeszcze utwierdza mnie wspinacz robiący Klasyczną). Bardzo ładna i przyjemna droga.