Z powodu deszczu i braku widoczności ściany plan sobotni przenieśliśmy na niedzielę, w trójkowym składzie niewiele po szóstej rano weszliśmy w drogę. Pierwszy wyciąg trójkowy potem 4-5 i miejsce szóstkowe. Z uwagi na chłód, sporą ilość wody w ścianie i trochę kruszyny przejście było bardzo emocjonujące. Najtrudniejsze wyciągi prowadził Igor mnie przypadły łatwiejsze natomiast Grzesiu wspinający się w adidasach domykał stawkę. Po wejściu na top zrobiliśmy krótki zjazd i zejście szlakiem do podstawy ściany. Tam szybki posiłek i wejście w kolejna drogę :)