:: Menu ::
:: Sponsorzy ::
:: Partnerzy ::



RS Active










9a

Dynamik


:: Pogoda ::
Prognoza ICM UM
Prognoza ICM COAMPS


:: Artyku³y ::

O wy¿szo¶ci namiotu nad pa³atk±, czyli moje boje na Kaukazie.
cz.1 Kazbek



Kazbek i lodowiec Gergeti widziane od pd-wsch z prze³êczy na 2 900 m n.p.m. (fot. duñczyk)


W te wakacje zagi±³em parol na wy¿sze góry, chcia³em zobaczyæ czy zesz³oroczne objawy wysoko¶ciówki, które sieknê³y mnie ju¿ na 4K w podej¶ciu na Blanka s± moj± cech± osobnicz±, czy te¿ po prostu tamto mocne tempo, dyktowane otwieraj±cym siê w³a¶nie oknem pogodowym, tak mnie sponiewiera³o.

Cel zosta³ wybrany szybko - Kaukaz, a tam dwie góry Kazbek - 5033 m n.p.m. (Gruzja) i Elbrus 5642 m n.p.m. (Rosja). O Kazbeku nas³ucha³em siê od znajomków, którzy górê robili rok wcze¶niej i mówili, ¿e warta jest zachodu, do¶æ wymagaj±ca kondycyjnie, ale niezbyt trudna technicznie (drog± klasyczn±). Tylko wej¶cie na kopu³ê szczytow± mo¿e byæ bardziej wymagaj±ce, bo jest to ¶cianka o nastromieniu 40-50% i przy warunkach lodowych, lub mocno przewianego ¶niegu mo¿e dostarczyæ adrenaliny (wtedy ¶ruby i sznurek s± obowi±zkowe). Elbrus przyci±gn±³ nas z powodu swojej "najwy¿szo¶ci", dwuwierzcho³kowy wulkan, le¿±cy w Rosji, który nie sprawia trudno¶ci technicznych i "tylko" jego rozleg³o¶æ i kapry¶na pogoda mog± stanowiæ wyzwanie.

Dzieñ 1

Wyl±dowa³em w Tbilisi o 3 rano, wiêc najpierw drzemka na lotnisku, a pó¼niej autobusem nr 37 do centrum (cena 0,5GEL, mo¿na wzi±æ te¿ taxi któr± trzeba stargowaæ do20-25GEL; 30GEL to ju¿ zdzierstwo, a cena wyj¶ciowa to zazwyczaj 35GEL, czyli 70 z³). W Tbilisiwysiadamy na pierwszym przystanku tu¿ za du¿ym mostem, który idzie przez rzekê (ju¿ prawie w centrum miasta), bo tam znajduje siê sklep Geoland, gdzie za 25GEL kupujê dwa du¿e kartusze gazu z gwintem (ogólnie z gazem jest ma³y problem w Tibi, w Kazbegi siê go nie dostanie, a pod Elbrusem w Tereskolu mo¿na spokojnie kupiæ, jak siê pó¼niej okaza³o). Sklep otwarty jest pon-sob od 10 do 19 (adres: 3 Telegraphimpasse, 0105 Tbilisi; www.geoland.ge).


Mapa z lokalizacj± sklepu (www.geoland.ge)


Dosta³em siê na dworzec autobusowy Didube, sk±d dalej ruszy³em marszrutk± do Kazbegi, lub bardziej poprawnie politycznie Stephantsminda czyli grodu ¶w. Szczepana (przejazd kosztuje 10GEL, ale mnie za pierwszym razem obciêli na 15GEL, mówi±c, ¿e mam du¿y baga¿ - ale to ¶ciema jest, bo w Gruzji, ogólnie nie dop³aca siê za baga¿ w marszrutkach - inaczej ni¿ w Rosji). Ogólnie Didube to centrum przesiadkowe Tbilisi i st±d mo¿na dostaæ siê do ka¿dego miejsca w Gruzji. Aby poruszaæ siê komunikacj± miejsk± w Tibi trzeba kupiæ kartê miejsk± za 2,5GEL, na któr± ³aduje siê kredyt i ka¿dy przejazd kosztuje pó¼niej 0,5GEL (co pozwala na przejazd przez godzinê, w tym czasie mo¿na chyba zmieniaæ ¶rodki komunikacji, a kartê mo¿na do³adowaæ w automatach na stacjach, lub w okienkach z biletami) - bardzo intuicyjny system. Przejazd do Kazebegi jest do¶æ karko³omny, bo jest to droga wojenna, czasami do¶æ w±ska i krêta (wspina siê na prze³êcz ok. 2400m n.p.m.), a marszrutkowi kamikadze za kierownic± swoich 30-letnich bolidów sprowadzanych z Polski, Niemiec itp. z lubo¶ci± wyprzedzaj± tiry na zakrêtach w prawo i pod górkê. Oczywi¶cie wcze¶niej w ramach ostrze¿enia tr±bi±, ¿eby by³o wiadomo ¿e jad±. Je¶li akurat jedzie wtedy z naprzeciwka inny wóz, to wystarczy kolejny klakson i wtedy zewnêtrzne samochody zwiedzaj± pobocze, którego prawie nie ma, a ten w ¶rodku wchodzi "na lakier" miêdzy nie…. Gwa³towne hamowanie zdarza siê jedynie, gdy na drodze pojawia siê rogacizna, a krów w Gruzji dostatek, prawdopodobieñstwo takiego hamowania nie jest wiêc ma³e.

Po udanej przeprawie nie zawsze wyasfaltowan± drog± wojenn± (têdy jecha³y rosyjskie czo³gi w 2008 r. kiedy naje¿d¿a³y Gruzjê) i piêknych widokach l±dujê w Kazbegi (1700 m n.p.m.), gdzie od razu kilka osób oferuje mi nocleg. Z grupk± rodaków spotkanych w marszrutce (taki busik na 10-15 osób i nieskoñczon± ilo¶æ baga¿u - bo kierowcy to mistrzowie tetrisa) decydujemy siê na budz±c± zaufanie kobietê, które mówi 25GEL za nocleg w centrum (w jej s³owach "tu¿ obok, 10 min") ze ¶niadaniem (zazwyczaj przedzia³ jest 20-30GEL ze ¶niadaniem, kolacja +15GEL). Marina, nasza gospodyni, prowadzi nas wij±cymi siê i pn±cymi uliczkami i ju¿ po 15min jeste¶my u niej - czyli prawie na obrze¿a miasteczka. Nie ma to jak marketing. Za to widok na górê jest ¶wietny, nic go nie blokuje ani nie wchodzi w kadr.


Kazbek widziany z noclegowni u Mariny z ko¶cio³em ¶w. Trójcy(fot. duñczyk)


Ogólnie mo¿na te¿ nocowaæ w Gergeti - wioska, która jest na zachód (za rzek±) od placu gdzie zatrzymuj± siê marszrutki i sk±d jest bli¿ej pó¼niej do podej¶cia, ale widoki na bank nie s± tak zachwycaj±ce. Tego samego dnia wspinamy siê jeszcze na lekko do prawos³awnego ko¶ció³ka ¶w. Trójcy (2100m n.p.m.), który widaæ z wioski, a który jest na szlaku na Kazbek (ok. 1 godziny strom± ¶cie¿k±, lub pewnie z ok. 1.5 godz. lub d³u¿ej pod±¿aj±c za serpentynami drogi samochodowej). Ko¶ció³ek pochodzi z XIV w. i jest pere³k± architektury, remontowany w XVII w., kiedy to ikonostas rozsypa³ siê w du¿ej mierze. Przy tym ko¶ció³ku jest masa placu, gdzie mo¿na siê rozbiæ, do tego jest pitna woda, ale te¿ t³um turystów, samochodów oraz czasami natarczywych byków. Wszystkiego tego mo¿na unikn±æ rozbijaj±c siê z dala od zabytku lub bêd±c tam wcze¶nie rano/pó¼no wieczór (oprócz byków). Gratisowo dostaje siê te¿ piêkn± panoramê na Kazbek. Jest to miejsce startowe dla wielu grup. Je¶li kto¶ planuje szybkie wej¶cie na Kazbek, to to jest doskona³e miejsce do startu do meteo stacji. Na noc wrócili¶my do wioski.


Ko¶ció³ Sameba(Trójcy ¦wiêtej)- XIV w (fot. duñczyk)


Dzieñ 2

Po sutym ¶niadaniu (pyszne pomidory, marmolada w³asnego wyrobu, jajka, kwaszony kozi ser, itp.) u Mariny, przepaku i zostawieniu depozytu (nie p³acê nic, ale umawiamy siê, ¿e bêdê nocowa³ w drodze powrotnej) ruszam niespiesznie na szlak. W tym roku plan brzmi: wolno zdobywam wysoko¶æ, aby aklima za³apa³a, a do tego chcia³em kierowaæ siê star± maksym±: wchod¼ wysoko, ¶pij nisko. Najpierw osi±gam ko¶ció³ek i spod niego mo¿na i¶æ albo bardziej popularnym i ³atwiejszym, ale za to mniej widokowym szlakiem (zielony kolor), który trawersuje grzbiet po³udniowym zboczem, lub trochê po prawej rzeczonym grzbietem (czerwony kolor), na którym mocniej wieje, ale te¿ sk±d otwieraj± siê widoki na malownicz± dolinê po pó³nocnej stronie, sk±d stale widzimy Kazbekai gdzie w pewnej chwili ukazuje siê czo³o lodowca Gergeti i jego przyprószone brudem cielsko. Oba szlaki spotykaj± siê na prze³êczy (2900 m n.p.m.), z której spadaj± ju¿ jako jedna ¶cie¿ka do strumienia (20 min), która pnie siê dalej pod czo³o lodowca (3100 m, ok. 1 godz. od strumienia).


Spod ko¶ció³ka na prze³êcz. Zielono po ³atwo¶ci, czerwono - widokowo(fot. duñczyk)


Pierwsza nocka wypada mi tu¿ za strumieniem, który przekracza siê w miejscu, w którym akurat jest taka mo¿liwo¶æ. Je¶li miejsce, w którym ¶cie¿ka schodzi do strumienia, nie puszcza to trzeba przej¶æ kawa³ek dalej i na bank siê co¶ znajdzie. Za strumieniem na skarpie jest nieoficjalne pole biwakowe, gdzie jest sporo przygotowanych murków dla namiotów oraz gdzie jest ujêcie wody, co jest bardzo przydatne, bo ta ze strumienia jest mocno zamulona. To obozowisko jest na ok. 2,9 tys. m (ok. 3-4 godz. od ko¶cio³a). Spêdzam tam prawie bezsenn± nockê, dziêki czemu mogê sobie poogl±daæ gwiazdy oraz piêkny wschód s³oñca. Rano budzê siê i jestem zdziwiony, ¿e na p³achcie biwakowej nie ma ani grama wilgoci, rosy czy czego¶ podobnego, jak dla mnie bomba, jak siê pó¼niej okaza³o, by³ to jedyny suchy poranek tej czê¶ci wyjazdu.

Dzieñ 3

Moj± bezsenno¶æ zwalam na brak aklimy, wiêc modyfikujê mój plan dzisiejszego dnia i zamiast napieraæ na plato na 3,6K to wybieram wspin na atrakcyjnie wygl±daj±cy z tej perspektywy szczyt Ortsveri, który jest nieco na zachód od szlaku i ma mieæ 4,2 tys. m. Marsz z obozu przez prze³êcz z piêknymi widokami i pod czo³o lodowcazajmuje ok. 1 godz. przy czym ja schodzê ze szlaku i moren± kierujê siê w stronê wschodniego zbocza Ortsveri, które wygl±da najbardziej przystêpnie z tej perspektywy i mapy.


Widok z prze³êczy na Kazbek, czo³o lodowca Gergeti i prawie niewidoczn± st±d stacjê meteo(fot. duñczyk)


Najpierw trzeba znale¼æ jaki¶ mostek ¶nie¿ny lub kamienie, które przepuszcz± przez wartki strumieñ wyp³ywaj±cy z lodowca, pó¼niej ju¿ tylko do góry. Wiêkszo¶æ gratów zostawiam schowanych w p³achcie biwakowej na du¿ym kamieniu, który mam nadziejê bêdzie pó¼niej ³atwo zlokalizowaæ i z uskrzydlaj±co odci±¿onym plecakiem pnê siê do góry, najpierw po ³atwych ³achach ¶niegu, nastêpnie po masakrycznym piargowisku, które non-stop osuwa siê spod stóp (kaski konieczne). Doj¶cie do grani zabiera mi dobrze ponad 2 godz. uwa¿nego podej¶cia. Na samej grani kruszyzna ale i tak pod nogami jest znaczenie lepiej ni¿ na stoku, za to ska³a je¶li j± z³apaæ zostaje w rêkach lub leci w dó³. W niektórych momentach grani trzeba pokonaæ kilkumetrowe ¶cianki, bez liny i kasku nie polecam w ogóle siê wybieraæ, bo wszystko siê kruszy (w sumie ze sprzêtem te¿ nie polecam). Po kilku takich progach, na których korzystam ze sznurka (trudno¶ci ok. IV) dochodzê do iglicy, która mam nadziejê, ¿e bêdzie szczytem, a ¿e chmury od pewnego czasu siê podnosz± i przes³aniaj± widoki, to my¶lê, ¿e czas ju¿ zakoñczyæ t± wycieczkê aklimatyzacyjn±. Igliczka ma ok. 6-7m z trudno¶ciami pi±tkowymi. Szybka decyzja i jestem na szczycie, lufa z ka¿dej strony, a w otwarciu miêdzy chmurami widzê, ¿e do w³a¶ciwego szczytu jest jeszcze kawa³ drogi, dwie grupy ska³, oraz w±ska ¶nie¿na grañ. Pogoda siê psuje wiêc zawracam, zej¶cie z kruchej iglicy jest psychiczne, wiêc tego dnia zdobywam bardziej aklimê mentaln± ni¿ wysoko¶ciow± (oceniam, ¿e dotar³em na 4,1K).


Widok na uszczeliniony lodowiec Gergeti w kierunku ma³ego plato na 4,2K z igliczki pod szczytem Ortsveri (masyw Kazbeka po prawej)(fot. duñczyk)


Droga w dó³ we mgle idzie szybko, choæ w po³owie dosiêga mnie ostry deszcz, który przechodzi w krótk± burzê. Po krótkim b³±dzeniu we mgle odnajdujê moje rzeczy (cale wyj¶cie zabra³o mi 6 godz.), przeczekujê opad na stojaka, pakujê ciuchy do plecaka i napieram w kierunku meteostacji, która jest na 3,6K. Pó¼niej dowiedzia³em siê, ¿e na Ortsveri lepiej jest wchodziæ od pó³nocy, przez du¿e pola ¶nie¿na, choæ tam te¿ jest krucha grañ skalna. Szybko siê orientujê, ¿e do "meteo" nie dojdê przed zmrokiem, a po drodze mam jeszcze lodowiec, wiêc decydujê siê na kimê pod jak±¶ ska³±. Przygotowujê sobie prowizoryczn± kolibê, która tylko czê¶ciowo chroni od stale zacinaj±cego deszczu (wysoko¶æ ok. 3,3 tys. m). Gdyby chocia¿ temperatura spad³a poni¿ej 0C to by³by ¶cieg, a tak jest ok. 5C i wszystko jest mokre. Mam wiêc kolejna bezsenn± noc, do tego mokr±, poniewa¿ p³achta biwakowa nie jest ca³kowicie wodoodporna ale te¿ nie ma tragedii, cieszê siê te¿, ¿e wybra³em puchowy ¶piwór z membran±, wiêc nie nasi±ka jak g±bka.

Dzieñ 4

Po deszczowej nocy z chêci± wyruszam wcze¶nie, ¿eby nie mokn±æ dalej pod kamieniem. Pogoda dalej deszczowa i mglista. Wchodzê na lodowiec, gdzie nie widaæ ¿adnej ¶cie¿ki ale mapa i kompas pomagaj±, ale widoczno¶æ jest na 50m wiêc mo¿na manewrowaæ miêdzy szczelinami, które s± doskonale widoczne, do tego z grani widzia³em wczoraj kilka zespo³ów pomykaj±cych ¶rodkiem lodu, wiêc mam mniej wiêcej wyobra¿enie którêdy biegnie szlak. Wszed³em na lodowiec znacznie bardziej na zachód ni¿ normalny szlak, który pocz±tkowo biegnie ¶rodkiem lodowca, a dopiero przed pierwszym spiêtrzeniem (garbem),które jest na wysoko¶ci spadaj±cego z Ortsveri ramienia skalnego, ucieka delikatnie w prawo (czyli na pó³noc) i idzie bli¿ej lewego, czyli pó³nocnego, brzegu jêzora, ale te¿ nie przy samej morenie bocznej, bo tam s± spore szczeliny (ogólnie mam wra¿enie, ¿e mapa w tym fragmencie k³amie i pokazuje, ¿e na lodowiec wchodzi siê bardziej na zachód ni¿ to jest w rzeczywisto¶ci). Na lodowcu nieocenionym drogowskazem jest ³ajno koñskie, które wyra¼nie wskazuje kierunek marszu.


Lodowiec Gergeti widziany z meteo stacji (fot. duñczyk)


Po ok. 1,5 godz. marszu w bezwietrznej m¿awce (czyli ok. 9:00) docieram do stacji meteo na 3,6 tys. m (z lodowca schodzi siê do niej nie "na wprost" czyli najkrótsz± mo¿liw± drog±, tylko trzeba zrobiæ do¶æ du¿y ³uk, czyli podej¶æ wy¿ej lodowcem, a pó¼niej skrêciæ 90 stopni w kierunku schroniska).Wcze¶niej czytane i zas³yszane opisy "meteo" nastawi³y mnie do tego miejsca negatywnie, wiêc nie spodziewam siê cudów. Ko³o budynku schroniska przycupnê³o kilka namiotów,które przemieszane s± z du¿± ilo¶ci ¶mieci. W samej stacji te¿ zbyt uroczo nie jest, ale kuchnia jest bardzo OK. Raczej ma³a i niezbyt luksusowa, ale sucha - coby³o dla mnie najwa¿niejsze (koszt namiotu to 10GEL, spanie w meteo to 20GEL/os). Spotykam sporo Polaków, którzy tak naprawdê stanowi± po³owê ca³ej ludno¶ci drapi±cej siê na Kazbek, i korzystam z ich go¶cinno¶ci, czyli rozk³adam moje mokre ciuchy w ich pokoju. Nie liczê, ¿e wyschn±, bo w pokojach jest zimno i nieprzyjemnie, ale choæ trochê odparuj±. W kuchni spêdzam kilka godzin z fajn± ekip± ch³opaków z Polski, którzy wziêli gruziñskiego przewodnika i z nim wchodz± na szczyt - do³±cza te¿ do nich jeden go¶æ z Izraela, który nie wygl±da na zbyt do¶wiadczonego i ma ca³y szpej wypo¿yczony w wypo¿yczalni w Kazbegi. Wymieniamy siê informacjami o górze i gadamy o pierdo³ach, ch³opaki siedz± ju¿ tu drugi dzieñ i czekaj± na pogodê - maj± uderzyæ dzisiaj w nocy. Ok. 14:00 trochê siê przeja¶nia, przestaje padaæ ¶nieg z deszczem wiêc ruszam na szlak. Mój cel to plato na 4,2K, jednak po dwóch godzinachpowolnego marszu jestem ca³kowicie wypompowany. W tym czasie zrobi³em pocz±tkowo ³atwy kawa³ek szlaku gdzie min±³em dwa krzy¿e (bia³y i czarny) - na tym odcinku jest kilka miejsc na rozrzucenie namiotu (na kamienistym gruncie) i murki s± ju¿ czê¶ciowo przygotowane.


Szlak z lodowca do stacji meteo 3,6K (w kó³ku) i dalej ¶cie¿k± przez kamole(fot. duñczyk)


Pó¼niej lepiej trzymaæ siê do¶æ daleko od skalnej ¶ciany znajduj±cej siê po prawej stronie, która ma tendencjê do zrzucania sporych kamieni, szczególnie gdy jest s³onecznie. Jest to równoznaczne z wej¶ciem na morenê lodowca, która jest pokryta kamieniami i ¿wirem. Tu trzeba uwa¿aæ, gdy¿ szczeliny nie zawsze s± dobrze widoczne. Trasa znaczona jest kopczykami kamieni, ale i tak warto zapytaæ w schronisku przewodników, którêdy mniej wiêcej i¶æ, ¿eby wiedzieæ, co siê dzieje w danym okresie. Po zej¶ciu z kamienno-¿wirowej moreny szlak idzie prosto jaz z bicza strzeli³ miêdzy jêzorem lodowca i kamieniami, które pospada³y ze skalnej ¶ciany. Odcinek ten trzeba przebyæ jak najszybciej, choæ przewodnicy mówi±, ¿e od trafienia kamieniem jeszcze nikt tam nie zszed³, a od szczelin owszem. Ja zakopujê siê w ¶niegu na ok. 3,9K poza stref± zrzutu kamieni i liczê na odrobinê snu. W nocy wieje i zwiewa ¶niegdo mojej noclegowni, pomimo okalaj±cego j± murka. Snu wiêc jak na lekarstwo, za to gwiazdy piêkne i wschód s³oñca te¿ cudowny. W nocy widzê te¿ kilka zespo³ów, które wysz³y dzi¶ na atak z "meteo" - pogoda im dopisuje.


Widok z noclegowni na Ortsveri o wschodzie s³oñca(fot. duñczyk)


Dzieñ 5

Ranek jest zimny (ale nie poni¿ej -5C) i nie zachêca do wygramolenia siê z przytulnego ¶piwora, za to widoki s± piêkne. Obiecujê sobie, ¿e ¶piwór opuszczê o 8 rano, do tej pory zjadam ¶niadanie i czê¶ciowo porz±dkujê rzeczy. W momencie kiedy decydujê siê rozpi±æ ¶piwór, zza grani wychyla siê s³oñce i ¶wiat staje siê lepszy i cieplejszy o kilka stopni. Pakowanie idzie sprawnie i ruszam na szlak grubo przed dziewi±t±. Nie planujê dalekiego przej¶cia, chcê doj¶æ na plato i zrobiæ dzieñ restu (mo¿e wtedy aklima zaskoczy i bêdê móg³ w koñcu przespaæ siê trochê). Po nieca³ej godzinie marszu dochodzê na plato na ok. 4,1 tys. m - pogoda dopisuje, piêkne s³oñce i do¶æ mocny, zimny wiatr (wg mapy plato jest na 4,2K ale dwa niezale¿ne gps-y pokaza³y 4100 m, wiêc nie¶cis³o¶ci s± do¶æ du¿e). Gdzie¶ na plato zrzucam plecak i na lekko podchodzê jakie¶ pó³ godziny, aby zobaczyæ co jest "za zakrêtem" i obczaiæ szlak do ewentualnego jutrzejszego ataku. Przede mn± widzê dobrze za³o¿ony ¶lad, który idzie jakby by³ narysowany od linijkina ¶niegowym, niezbyt stromym zboczu. Nie widaæ ¿adnych niespodzianek czy trudno¶ci. Wracam do plecaka przed godz. 11:00i to na dzisiaj ca³e podej¶cie. Zaczynam kopaæ moj± noclegowniê - nie na samym dnie plato, tylko trochê wy¿ej na zboczu w kierunku szczytu. Przewodnik w schronisku poradzi³, aby siê nie krêciæ za bardzo po plato, bo jest ono poorane szczelinami, wprawdzie s± one g³êboko pod ¶niegiem, ale ¿eby nie kusiæ z³ego to lepiej nie wa³êsaæ siê za du¿o. W tym czasie schodz± ju¿ pierwsze ekipy,które atakowa³y dzi¶ Kazbek, w tym grupka Polaków z "meteo" z przewodnikiem, których spotka³em wczoraj. Dali radê ale izraelskiego kompana sprzedali po drodze innemu zespo³owi, poniewa¿ nie nad±¿a³ za nimi - taki mieli uk³ad od pocz±tku, ¿e je¶li go¶æ nie da rady to siê roz³±cz±. Po kilka godzinach schodzi³ i Izraelczyk, który by³ dos³ownie holowany na linie przez dwóch innych turystów i wygl±da³ na mocno zmasakrowanego. Od kolejnych zespo³ów dowiadujê siê, ¿e szlak jest bezpieczny i ¿e szczeliny s± widoczne po bokach szlaku, co jest dobr± wiadomo¶ci±. Na plato robi siê gor±co jak w piekarniku, s³oñce pra¿y, wiatru ani grama, a cienia nie ma. Staje siê do¶æ niezno¶nie i na oko ze 30C. Defilujê tylko w krótkich spodenkach i kapeluszu (max. 1 godz.), co nastêpnego dnia zaowocuje spalonymi plecami.


¦nie¿ne pla¿owanie na 4200 m n.p.m.(fot. duñczyk)


W tym czasie obok rozbija siê trójka ch³opaków z Polski, a za chwilê trójka Ukraiñców. Trochê ¿artujemy i gadamy. Umawiam siê z nimi, ¿e pod³±czê siê do nich i ¿e jutro uderzamy na szczyt, poniewa¿ pogoda ma siê utrzymaæ. Ukraiñcy maj± podobny plan. Wieczór przynosi wiatr, a noc chmury, które w koñcu szczelnie otulaj± plato. Zaczyna te¿ prószyæ ¶nieg, który z godziny na godzinê gêstnieje, a wiatr siê nasila. Jestem zmuszony do nocnej przebudowy mojej noclegowni bo padaj±cy na twarz ¶nieg nie pozwala spokojnie le¿eæ, a przewrócenie siê z ca³± p³acht±, w której jest karimata i inne graty nie bardzo jest wykonalne. Montujê wiec dach z foli NRC, która strasznie ³opoce ale przynajmniej nie pada mi ju¿ na twarz, wiêc trochê przysypiam.


Willa ¶niegowa ju¿ pog³êbiona z konstrukcj± no¶n± dachu(fot. duñczyk)


Dzieñ 6

O 4 nad ranem decydujemy siê z ch³opakami, ¿e czekamy z atakiem, bo warun jest s³aby, o 6 rano rezygnujemy z ataku bo widoczno¶æ jest s³aba. Budzê siê ok. godz. 8 - w koñcu trochê snu - co prawda do po³owy jestem zasypany ¶niegiem, ale to nie szkodzi, bo jest zimno i nic siê nie topi. Ukraiñcy poszli na atak, ale wracaj± ok. godz. 10. Zawrócili na 4,6K poniewa¿ widoczno¶æ by³a bardzo s³aba, a wiatr bardzo silny i mocno przemarzli. Dzisiaj musz± ju¿ schodziæ bo czas ich goni. Dzieñ na plato siê wlecze, co prawda niebo ci±gle przykrywaj± chmury, jednak s³oñce silnie przez nie operuje i jest nieprzyjemnie gor±co i duszno, ¶nieg przesta³ padaæ. Po po³udniu pojawia siê silniejszy wiatr i zaczyna siê robiæ ch³odno. Ten dzieñ wymuszonego restu przekona³ mnie o wy¿szo¶ci namiotu nad p³acht± biwakow± - jak odwiedzi³em ch³opaków w ich namiocie, to nie mog³em siê zmusiæ, ¿eby od nich wyj¶æ - taaaaka wygoda, sucho, nie wieje, mo¿na siê rozebraæ z ciuchów itp. - krótko mówi±c, luksusy! Wprawdzie u nich w dzieñ sauna, a u mnie - po zamontowaniu dachu - przyjemny ch³ód, ale plusy ujemne pa³atki nie przewa¿aj± nad plusami dodatnimi namiotu. Ustalamy wymarsz o 4:45. Noc jest znowu mocno wietrzna, dziêki czemu przez chmury przebija siê ksiê¿yc (jest pe³nia) i widaæ gwiazdy - dobryznak. ¦ledzê rozwój wypadków na firmamencie, a godziny na zegarku zmieniaj± siê niechêtnie, jakby czas spowolni³.

Dzieñ 7

W mojej ¶nie¿no-foliowej willi zaczynam krz±taninê przed budzikiem. Mocno wieje i jest zimno. Termosugotowa³em wieczór wcze¶niej, a teraz nie chce mi siê gotowaæ wody na ¶niadanie - zastêpuje je gar¶æ rodzynek i orzechów. U ch³opaków nie widzê ¿adnego poruszenia w namiocie, cisza i brak ¶wiat³a czo³ówki. 4:35 "pukam" do nich i pytam jak im idzie - odpowiada cisza. Na zewn±trz jest ci±gle zimno i wietrznie. Dobijam siê do nich i okazuje siê, ¿e zaspali bo "budzik nie zadzwoni³". Zak³adam, ¿e start zajmie im min. 40 min, wiêc nie ma co marzn±æ i na nich czekaæ, szczególnie, ¿e pierwsze zespo³y ju¿ minê³y moj± noclegowniê i wyznaczaj± szlak. Biorê plecak z lin±, ¿arciem i ciep³ymi ciuchami i startujê ok. godz. 5 (zespo³y z meteo stacji potrzebuj± ok. 2-3 godz. aby dotrzeæ na plato, a z plato jest nastêpne 3-4 godz. do szczytu). Raki i czekan pocz±tkowo nie s± potrzebne, za to uprz±¿ za³o¿ona od startu. Tempo mam strasznie wolne i szybko ³apiê zadyszkê - aklima, a raczej jej brak daje siê we znaki - ile czasu trzeba, ¿eby przywykn±æ? W koñcu to tylko 4,5K! Inne zespo³y wlek± siê w podobnym tempie. Mijam jak±¶ du¿± grupê powi±zan± sznurkiem i to jest jedyny zespó³, który wyprzedzam w ci±gu ca³ego podej¶cia. Szlak pocz±tkowo trawersuje ³agodnie zbocze, po czym nastromienie ro¶nie. Na tym odcinku widaæ dwie szczeliny biegn±ce obok szlaku. Szlak stale idzie w kierunku wschodz±cego s³oñca, które wychyla siê po 7 zza horyzontu. Kazbek rzuca cieñ, który jest widoczny w powietrzu - takie "widmo Brockenu" tylko, ¿e rzucane przez górê i widoczne w czystym powietrzu po zachodniej stronie. Wygl±da to piêknie i daje te¿ sporo mo¿liwo¶ci aby siê zatrzymaæ i wyrównaæ oddech.


Cieñ wielkiej góry - Kazbek ze stoków Kazbeka(fot. duñczyk)


Wiatr siê nasila, dok³adam wiêc na siebie warstwê puchu i kontynuuje podchodzenie - ¿a³ujê, ¿e nie zjad³em ciep³ego ¶niadania, teraz nadal jadê na suszonych owocach i orzechach. Po pewnym czasie raki staj± siê konieczne, za to czekan pozostaje przy plecaku a¿ do siod³a. Szlak w pewnym momencie zakrêca o 90 stopni w prawo i kieruje siê w barierê seraków, które oddzielaj± mnie od siod³a, które rozdziela wierzcho³ki Kazebka. Przej¶cie miêdzy serakami jest bardziej po prawej (zachodniej) stronie, nie stanowi ono problemu, jest tu do¶æ stromo, ale warunki s± ¶niegowe, a ¶nieg dobrze zwi±zany i zmro¿ony wiêc idzie siê pewnie. Je¶li warun by³by lodowy, to wtedy ¶ruby lodowe i lotna mog³y by byæ tu konieczne. Na siodle wieje mocno i jest coraz zimniej. Z siod³a zaczyna siê najtrudniejszy technicznie fragment, czyli stok o nastromieniu ok. 45%, i przewy¿szeniu ok. 50-70m. Przy przewianym ¶niegu lub lodzie wypada³oby siê tu asekurowaæ (znowu ¶ruby konieczne), dzi¶ by³o ¶nie¿nie i bezpiecznie, wiêc przej¶cie nie nastrêcza³o problemów technicznych, za to kondycyjnie daje w ko¶æ. Przerwy co 15 kroków by³y konieczne. Po pokonaniu ¶cianki, pozostaje ju¿ tylko podej¶cie do¶æ po³og± kopu³± szczytow±, gdzie hula wiatr i idzie siê centralnie pod wczesno poranne s³oñce.


Podej¶cie na kopule szczytowej(fot. duñczyk)


Gdy podchodzê, z góry schodzi grupka pierwszych dzisiejszych zdobywców, kiedy wchodzê na szczyt ok. godz. 8 jestem tam sam. Mam Kazbek na wy³±czno¶æ przez ok. 10 min, którymi siê napawam, tak samo jak i piêknym widokiem dooko³a. Niebo jest czyste i widoczno¶æ bardzo dobra. Wieje silny, zimny wiatr, ale rado¶æ ze zdobycia szczytu neutralizuje jego wp³yw. Kilka zdjêæ na szczycie i pojawiaj± siê kolejne osoby, w tym ch³opaki z Polski - mieli niez³e tempo. Nastêpnych kilka wspólnych fot, rado¶æ z wej¶cia i mo¿na schodziæ w dó³.


Na szczycie - Kazbek 5044 m n.p.m. z Elbrusem w tle (fot. duñczyk)



¦KA w Kaukazie - Kazbek 5044 m n.p.m.(fot. duñczyk)


Sporo osób wchodzi dzisiaj, w tym kilka grup Polaków, którym po¿yczam trochê ciep³ego sprzêtu, bo zimno da³o siê im we znaki. Po drodze spotykam te¿ trzy Ukrainki, z którymi gada³em ju¿ kilka razy na szlaku w ci±gu ostatnich dni i które s± naprawdê twarde, a zarazem bardzo pogodne i wyluzowane - bardzo pozytywna ekipa, która pocz±tkowo mia³a nie wchodziæ na szczyt, ale widzê, ¿e modyfikuj± plany - dzi¶ aklima, jutro wej¶cie. Dochodzê do obozu mocno ¶ciorany. S³oñce znowu sma¿y mocno. Najpierw wybieram drzemkê, a pó¼niej powolne pakowanie. Ch³opaki obok zd±¿yli ju¿ zawin±æ namiot i planuj± dzi¶ zej¶æ na sam dó³ - wg mnie to masakra dla kolan, ale im siê spieszy. Ja wrêcz przeciwnie, niespiesznie pakuje graty i zaczynam siê wlec do meteo. W pó³ drogi spotykam Radka, z którym schodzê do meteo, on zrobi³ dzisiaj drugie wej¶cie w ci±gu trzech dni, poszed³ solo drog± 3B - mówi, ¿e ³adna linia w stromym ¶niegu, bez wiêkszych problemów technicznych, "tylko"¿e lufa w dó³. W meteo szybki odpoczyneki decyzja o zej¶ciu w dó³, bo widoczno¶æ zdecydowanie siê pogarsza z minuty na minutê - znowu bez czasu na ¶niadanie (a mo¿e ju¿ obiad?) bo to ju¿ po godz. 15. W czasie zej¶cia spotykam parkê ze S³owacji i razem wchodzimy na lodowiec, na którym spotykamy przedziwnych ludzi, w tym m.in. go¶cia, który szed³ z wielkim plecorem, krótkich spodenkach i plastikowych klapkach a'lachodak! Kontrast miêdzy moimi buciorami w rakach i jego plastikami wywo³a³ falê szczerego ¶miechu u nas obu i jego towarzyszki. Go¶æ ogólnie musi lubiæ old-schoolbo do plecaka mia³ przytroczony czekan z drewnianym styliskiem. Za lodowcem S³owacy poszli swoim tempem, a ja pocz³apa³em po morenie lodowca Gergeti, szlakiem wyznaczonym przez "steinmany",dotar³em do obozowiska przy strumieniu na 3K - w koñcu nadszed³ czas na ciep³y posi³ek (od stacji meteo ok.2,5 godz.). Tym razem by³o tu rozstawionych bardzo du¿o namiotów. Noc by³a piêkna i cicha, ale te¿ wilgotna.

Dzieñ 8

Nastêpnego dnia zszed³em najpierw do ko¶ció³ka ¶w. Trójcy (2,5 godz.), a nastêpnie do Kazbegi(1 godz.). Najpierw poszukiwania banku, ¿eby wymieniæ kasê (poniewa¿ nie znalaz³em kantora w wiosce), gdzie spotka³em dwóch m³odych ch³opaków z Trójmiasta, którzy na stopa podró¿uj± wokó³ Morza Czarnego, a pó¼niej wy¿era w knajpie na rynku z Radkiem, którego spotka³em dzieñ wcze¶niej na zej¶ciu - polecam chinkali (piero¿ki), zupê ostri, sa³atkê pomidorow± i lokalny browar. Po tej uczcie prysznic i nocleg u Mariny, a nastêpnego dnia marszrutka do Tibi, a pó¼niej nad morze, aby zregenerowaæ si³y i pozbyæ siê przeziêbienia, które siê przypl±ta³o po drodze. W Kazbegi mo¿na te¿ nabyæ wino wyrobu domowego je¶li zapytaæ w kawiarni/barze, która jest ostatnim miejscem po prawej stronie kiedy idzie siê z centralnego placu ulica w stronê mostu. Kawiarnia jest po prawej stronie i ma zielone drzwi, s± tam dwie takie zielone, a to jest ta druga (cena 4GEL/L, który pani przelewa z wiêkszych piêciolitrowych baniaków). Jako¶æ nie pora¿a, ale jest to ciekawe do¶wiadczenie. Czaczê pewnie te¿ ma na zbyciu i to jest znacznie lepsza opcja, a na bank pomaga na k³opoty ¿o³±dkowe.

Podziêkowania dla Grze¶ka Nocunia za po¿yczkê ¶rub lodowych, które umo¿liwi³y nam przytwierdzenie namiotów na lodzie pod Elbrusem (to w nastêpnej ods³onie z wyprawy), przez co nas nie zdmuchnê³o w ci±gu dwóch pamiêtnych dni oraz dla Arcziego za szybkie za³atwienie sprzêtu, który zamówi³em u niego w sklepie - kamel siê zda³ jak z³oto!

Kilka praktycznych porad:
  • Interaktywna mapa Gruzji: www.mygeorgia.ge
  • Kazbek przy dobrej pogodzie i dobrym znoszeniu wysoko¶ci mo¿na zrobiæ w 3 dni. Pierwszy dzieñ: Kazbegi-meteo stacja, drugi dzieñ atak i nocka w "meteo", trzeci dzieñ zej¶cie. By³y zespo³y, które tak robi³y.
  • Gaz: sklep geoland w Tibi, 25 GEL za du¿y kartusz z gwintem, mo¿na tez w jakim¶ sklepie na ulicy Mickiewicza, ale tam nie by³o mi po drodze i nie wiem dok³adnie gdzie to jest.
  • W Tibi kasê mo¿na wyp³acaæ z bankomatów, których jest bardzo du¿o, mój bank pobiera³ kilka zetów (poni¿ej 10 z³) prowizji za wyp³atê. Mo¿na te¿ p³aciæ w wielu miejscach USD i EUR, przy czym wtedy ró¿nie bywa z kursem wymiany. Z dolkami przelicznik by³ 1 USD - 1,5 GEL (kantorowo by³o 1,64 ale w obiegu prywatnym zaokr±glali w dó³). Kantorów w Tibi jest du¿o, te¿ ca³odobowe, natomiast w Kazbegi znalaz³em tylko bank, a bankomatu nie.
  • Moja gospodyni w Kazbegi: Marina, email: marinasujashvili61@mail.ru (kontakt po ang lub ros), kom: (+995 599) 47 17 63
  • Nocleg w Tibi: Friends hostel, nocka w du¿ym pokoju ok.20GEL, http://friendshostel.ge/mogê spokojnie poleciæ, dobry punkt wypadowy na miasto, wygodne ³ó¿ka, ³azienki bez sza³u, w³a¶cicielka w porzoma sentyment do Polaków, bo jej syn jest hajtniêty z Polk±, tani dobrze sch³odzony browar
  • Dobrym transportem z Tibi nad morze jest poci±g kuszetka - wygodnie, 4 ³ó¿ka w przedziale, koszt nieca³e 30GEL - bilety siê kupuje na g³ównym dworcu przy stacji metra "stationsquare".
  • Koniecznie trzeba skosztowaæ ¿arcia: haczapuri, chinkali, zupê ostri, cha³wê ze s³onecznika, pomidory i ¶wi¿e figi.
  • Dla grupy, która ma zamiar siê rozdzieliæ dobrym rozwi±zaniem jest zakup lokalnych kart SIM, dzia³aj± od razu po w³o¿eniu do telefonu (nie ma okresu aktywacji). Po³±czenia wychodz±ce z PL komórek w Gruzji kosztuj± 7-10 z³, sms - ok. 2 zl.
  • Warto ogarn±æ kilka rosyjskich s³ów przed wyjazdem - polski nie jest wystarczaj±co podobny do rosyjskiego :) ale migowy te¿ daje radê, przemieszany z angielskim i u¶miechem.
  • Sporo info mo¿na zdobyæ na www.kaukaz.ploraz forach, gdzie mo¿na zgadaæ siê na wspólny dojazd z grupami z PL, dowiedzieæ siê o sytuacjê polityczn± w regionie Kazbeka itp.

Autor: duñczyk (2013)

(C) 2004 - 2024. Herman & Zioło, Ksawię